Wstęp do inflacji
Przygotowując materiał filmowy o inflacji, zauważyłem że nieco się chyba pospieszyłem z opublikowaniem poprzedniego wpisu „Inflacja – ukryty podatek„. Tworząc nagranie zdałem sobie sprawę, że lepiej byłoby w ogóle zacząć od podatków, aby później przejść do odpowiedzi na pytanie: czym jest inflacja?
Nie planowałem tak obszernego filmu na temat podatków, ale cóż … powstał. Miało być o inflacji; i będzie – w kolejnym odcinku (film). Póki co, zachęcam Cię do zapoznania się z moim najnowszym dziełem.
Bajka o rajskiej wyspie HulaBula
Szaman nadrukował 10.000 papirusowych banknotów z nominałem 1 Dolar HulaBula. Tym samym określił wartość produkcji swojej wyspy na 10 tys HulaBulaDollars. Oczywiście prawnie zostało to podparte specjalnym dekretem – ustawą.
W obiegu znalazło się 10 tys banknotów HulaBula Dollar. Górnicy wymieniali złoto na te banknoty, po czym nabywali żywność od rolników, którzy sprzedawali swoje plony w walucie HulaBula. Powstawały firmy zajmujące się różnymi usługami i produkcją.
Gospodarka kwitła – głównie dzięki eksportowi towarów na inne wyspy. Poszczególni członkowie wyspy HulaBula, ci bardziej przedsiębiorczy, bogacili się.
Szaman, reprezentujący władzę państwową, postanowił wprowadzić szereg udogodnień swoim pobratymcom – tym mniej zamożnym. Miały powstać:
- przedszkola,
- szkoły,
- drogi,
- mosty,
- szpitale itd.
Do obrony wyspy miała zostać założona zawodowa armia żołnierzy. Na tę okoliczność szaman nałożył symboliczny 10% podatek od wszystkich transakcji przeprowadzanych przez firmy – taki jakby napiwek. Wszyscy przytaknęli – zwłaszcza ci, którzy pracowali dla firm, a nie byli ich właścicielami.
Mijały miesiące. Powstały szpitale, powstały drogi, powstały koszary. Ludzie czuli się coraz bezpieczniej i coraz bardziej komfortowo się im żyło. Czcili zatem swego władcę.
Wraz ze wzrostem udogodnień, rozrósł się również aparat administracyjny. Szaman zatrudnił w swoim biurze kilka osób, aby za ich pomocą ogarniać wszystkie tematy; jak choćby prawidłowe rozliczenia z dziesięciny. Osoby te były różnie postrzegane przez mieszkańców wyspy i różnie przez nich traktowane. Więc Szaman wydał kolejne dekrety, nadające ważne przywileje swoim pracownikom, których nazwał uroczyście urzędaszamanami – urzędasami.
Z czasem urzędasy chcieli zarabiać tak wysoko, jak przedsiębiorcy. Zapragnęli więc podwyżek; domagali się trzynastki, a później i czternastej pensji. Szaman musiał liczyć się coraz bardziej ze swoimi urzędasami, których wpływy na wyspie ciągle rosły, głównie za sprawą nadanych ówcześnie uprawnień i przywilejów. Urzędasy wymyślili premie do wynagrodzeń, które sami sobie zaczęli przyznawać. Wymagali być traktowani ze specjalnym szacunkiem – jako aparat władzy. Kasa szamana topniała. Szukał biedny oszczędności, ale zamiast tego dodatkowo musiał zatrudnić kolejnych urzędasów do sprawdzania, korygowania, kontrolowania, nakładania kar.
Szaman mówił, że to dla dobra wspólnoty wyspy. Jednak aparat administracyjny zaczął żyć własnym życiem i jakoś samoistnie dzielił się i mnożył, powodując zwiększenie wydatków. Wojsko, policja i straż pożarna wymusiło na Szamanie specjalne przywileje a propos: zatrudniania, nominacji, minimalnego wynagrodzenia i okresu pracy, jak również emerytury.
Urzędasy żyły jak przedsiębiorcy: budowali świetne budynki państwowe, wypłacali wysokie honoraria, jeździli luksusowymi samochodami, pływali wspaniałymi statkami, budowali wspaniałe domy, latali samolotami na koszt podatników. Do tego zatrudniali wyłącznie swoich krewnych, aby nie dopuścić do rozłamu.
Urzędasy, w przeciwieństwie do przedsiębiorców, żyli wyłącznie z pieniędzy z podatków, których zaczęło już po prostu nie starczać. Szaman wraz z urzędasami podjęli różne uchwały i został nałożony 10% podatek na wszystkich obywateli. Bardzo to rozzłościło ludzi na wyspie HulaBula. Doszło do kilku strajków, które to wygasły samoistnie.
Aparat rządowy powoduje efekt śnieżnej kuli. Jak raz wprawisz go w ruch – przyrasta bardzo szybko zbierając cały śnieg z okolicy. Dlatego też 10% podatek po chwili nie wystarczał na utrzymywanie urzędasów. Szaman wymyślił projekt ustawy podnoszący podatek przedsiębiorcom do stawki 20%. Jednak przedsiębiorcy przez cały ten czas również coraz bardziej się bogacili i osiągali ogromne wpływy sięgające szczebli politycznych i ekonomicznych. Poza tym za przedsiębiorcami stał olbrzymi majątek; a za urzędasami coraz bardziej pusty skarbiec. Dali więc jasno do zrozumienia Szamanowi, żeby się nie wygłupiał, jeżeli chce jeszcze sprawować swój urząd.
W tym czasie ludzie na wyspie HulaBula zaczęli dzielić się na klasy: biednych, klasę średnią i bogatych. Szczególnie różnica między klasą średnią, a bogatymi zaczynała rosnąć. Coraz więcej robotników było niezadowolonych. Dochodziło do licznych strajków. Pojawiło się też wielu Robin-Hood’ów głoszących swoją teorię zabrania bogatym i dania biednym.
Szaman, wraz ze swoim aparatem administracyjnym, postanowił wykorzystać gniew ludu do … uzupełnienia swojego skarbca. Szybko zostały stworzone ustawy zwiększające podatki osobom najbogatszym. Na wyspie HulaBula powstała trzystopniowa stawka opodatkowania – uzależniona głównie od osiąganych przychodów. Lud przyklasnął ze szczęścia. Mógł teraz dobrać się do pieniędzy najbogatszych osób … lecz nie zdawał sobie w pełni sprawy, że nałożył stryczek na szyję klasie średniej. Najbogatszymi osobami byli: lekarze, prawnicy, księgowi i managerowie, ale nie przedsiębiorcy, których majątek osobisty był znikomy, natomiast majątek firmowy potężny. Ustawa jednak mówiła o dobrze zarabiających osobach, a nie o przedsiębiorstwach. W taki oto sposób Szaman zabrał pieniądze klasie średniej. Niezadowoleni ze skali opodatkowania eksperci tej klasy zaczęli podwyższać stawki na swoje usługi. I tak koniec końcom, podatek zapłaciła klasa biedna i średnia, korzystająca z usług ekspertów.
Idylla finansowa w skarbcu Szamana znowu dość szybko zaczynała topnieć. Rzesze urzędasów upominało się o swoje, wyciągając pazerne ręce po pieniądze z nowych podatków.
Załamany Szaman postanowił więc zwiększyć podatek swojemu ludowi – całemu ludowi. Wiedział, iż spotka się to z dużym negatywnym odzewem. Wpadł na szatański pomysł. Przygotował ustawy nakładające 20% podatek na przedsiębiorców. W tym czasie urzędasy pracowały nad wpojeniem do głów ludu potrzeby zwiększenia podatku. Dzięki wykorzystaniu mediów (telewizji, radio, poczty, internetu, gablot, wywieszek) rzucano kiełbasę w uszy ludu:
- szpitale miałyby zatrudnić więcej specjalistów,
- mieli wybudować autostrady,
- obiecywano otworzyć szkolnictwo wyższe,
- lepiej wyposażyć armie, aby mogła lepiej strzec granic itd.
Dodatkowo wszyscy mówili o równości i sprawiedliwości; urzędasy mówiły o równym podniesieniu podatku wszystkim – tym najbiedniejszym – pracownikom, oraz tym najbogatszym – przedsiębiorcom. Jednak szatański pomysł Szamana polegał na równoczesnym nadaniu najróżniejszych ulg przedsiębiorcom, pomijając robotników. Powstały bardzo zagmatwane ustawy podatkowe, których sens rozumiał jedynie 1 na 100 robotników.
W końcu podatek został nałożony i na robotników i na przedsiębiorców, którzy zgodzili się na propozycję Szamana. Przez długi czas ludzie płacili 20% podatki, które zasilały aparat państwowy HulaBula. Wszyscy więksi przedsiębiorcy unikali płacenia 20%, wykorzystując masę najróżniejszych ulg, ale o tym się nie mówiło.
Przez lata wpajano ludziom, że płacenie podatku to ich obywatelski obowiązek! Przedsiębiorcy mieli inne zdanie, ale dzielili się nim wyłącznie wśród swoich.
Źródło pieniędzy zaczęło ponownie wypełniać skarbiec urzędu Szamana. Jednak wraz z większymi przychodami wzrosły i zachciewajki urzędasów. Powstawały kolejne urzędy kontroli państwowej, zatrudniano kolejnych urzędasów. W międzyczasie ludzi zaczęło wkurzać to, że zanim załatwią jakiekolwiek pozwolenie muszą przejść min 5 różnych urzędów, zdobyć kilkanaście pieczątek i podpisów, zapłacić dodatkowy haracz w postaci najróżniejszych opłat i w dodatku długo oczekiwać werdyktu. Odpowiedzią na to było stworzenie dodatkowych urzędów, które wspomagały urzędy już istniejące; dzięki czemu życie ludzi z wyspy HulaBula stało się jeszcze bardziej zagmatwane i niezrozumiałe, bowiem różne urzędy wystawiały często sprzeczne decyzje dotyczące tej samej sprawy. Dodatkowo obiecywane nowoczesne placówki szpitalne nigdy nie zatrudniły odpowiednią ilość specjalistów, autostrady nigdy nie powstały, sprawy w sądach ciągnęły się latami, a załatwienie czegokolwiek w jakimkolwiek urzędzie stawało się niezmiernie trudnym zadaniem, do którego trzeba było wynajmować niezależnych, lecz bardzo drogich ekspertów lub załatwiać wszystko od ręki – dzięki łapówkom.
C.D.N.
Zapisz się na listę
Zapewne już wcześniej wiedziałeś co się dzieje z pieniędzmi z podatków. Powyższa historyjka mogła jedynie bardziej wyklarować Twoje wyobrażenie, przeczucie. Więc zapisz się na listę na otrzymywanie najnowszych, ciekawych artykułów na tym blogu i tym samym zapewnij sobie ciągłą edukację finansową.
A teraz komentuj …
Leave a Reply