Wrota zostały otwarte
Masz wadę serca. Pochwaliłeś się tym ze swoim lekarzem rodzinnym. Taki lekarz zna jedynie pobieżnie problem, więc kieruje Cię do kardiologa. Od tej chwili jesteś pod opieką specjalisty od serca. Głównie sprowadza się to do corocznych badań echo-kardiologicznych, EKG, ciśnienia krwi i po tym wszystkim jednej wizyty w przychodni, gdzie podyskutujesz sobie z kardiologiem. Wszystkie badania szpital będzie się starał załatwić w jeden dzień, tak aby nie zawracać Tobie głowy, jak również oszczędzić czas personelu i maksymalnie wykorzystać obecność Twojej osoby. Oczywiście o dacie i godzinie stawienia się w szpitalu na badania a później w przychodni na rozmowę z lekarzem, zostaniesz poinformowany osobnym listem z dość znacznym wyprzedzeniem czasowym. W każdej takiej korespondencji jest notka, że jeżeli nie będziesz w stanie stawić się w wyznaczony dzień, proszą o poinformowanie o tym szpitala, który postara się zmienić termin wizyty.
Krok w nieznane
Zostałeś zakwalifikowany do operacji. Ale jak to? Przecież nie przyszło żadne pismo mówiące, że za miesiąc masz mieć zabieg. No właśnie. To lekarz po przeglądnięciu wyników Twoich badań i po zasięgnięciu opinii u swojego szefa przeprowadził z Tobą bardzo szczerą rozmowę, sugerując operację. Czujesz, że życie wali Ci się pod nogami? Nie, to nie koniec. Klamka jeszcze nie zapadła. To była jedynie rozmowa z kardiologiem, który spokojnie wyraził jedynie swoją opinię. Zorganizował on również spotkanie z kardiochirurgiem, czyli tym, który kroi. Dlaczego? Ponieważ to kardiochirurg będzie odpowiedzialny za ewentualną operację i to głównie jego opinia jest ostateczna. Nie, nie przejmuj się. Nikt nie zmusi Cię do operacji, której nie chcesz!! Wszystko zależy od Ciebie i od samego początku masz nad tym pełną kontrolę. Nikt się nie obrazi, gdy w dowolnym etapie po prostu zrezygnujesz. To jest Twoje zdrowie i życie i wszyscy to tutaj respektują. Lecz zanim odbędzie się rozmowa z kardiochirurgiem, czyli człowiekiem, który robi operacje danego typu min. 2 razy w tygodniu, który jest prawdziwym fachowcem w swojej dziedzinie, dla którego w większości przypadków, to rutynowy zabieg, czeka Cię sporo dodatkowych badań. Wszystkie mają na celu wyeliminowanie potencjalnych przyczyn Twojego „złego” stanu zdrowia i postawienie diagnozy, czy operacja rzeczywiście coś tu zmieni.
Testy
Zostaniesz poddany przeróżnym testom. Nie, nie ma się co przejmować. Nikt nie robi z Ciebie królika doświadczalnego. Na badania składają się tak prozaiczne czynności jak zdjęcia klatki piersiowej, próbki wydzieliny nosowej, moczu, czy pobranie krwi; jak również i te bardzo zaawansowane jak np. trójwymiarowe zdjęcie serca i aorty zrobione w specjalnym ośrodku szpitalnym – CT Angiogram Aorta. List, który uprzednio dostaniesz, opisuje wszystko a propos tego specyficznego badania. Co zasługuje na szczególną uwagę, to to, iż większość badań zostanie przeprowadzona w tym samym dniu, tak aby nie tracić Twojego cennego czasu jak też czasu i pieniędzy szpitala, na kolejne wezwania na badania. Pochodzisz sobie po różnych departamentach, z wyznaczoną i objaśnioną trasą. Wszędzie zostaniesz przyjęty z uśmiechem na twarzy, nikt nie zamknie Tobie drzwi przed nosem. Nie musisz się również martwić o wyniki badań, które to zostaną przesłane Twojemu kardiochirurgowi. Jedynie odwiedzenie stomatologa jest w Twoim i tylko Twoim interesie. Mając nadpsute zęby, operacja może zostać przesunięta, do chwili aż wykonasz niezbędne naprawy uzębienia. Wszystko to ma na celu zniwelowanie jakichkolwiek zagrożeń powikłań pooperacyjnych, kiedy Twój organizm będzie na tyle słaby aby sam się bronić.
Ten, który kroi
Po wszystkich badaniach dostaniesz zaproszenie na rozmowę z kardiochirurgiem. Od tej chwili to on decyduje o Twoim losie. To wcale nie oznacza, że jest osobą świętą i nie można mu w tej świętości przeszkodzić. Wręcz przeciwnie – spotkanie jest po to, aby wyjaśnić Tobie szczegółowo wszystkie najważniejsze aspekty operacji, w tym szanse na niepowodzenie. Nikt Cię nie będzie ściemniać. Musisz być świadomy również zagrożeń, które niesie ze sobą operacja. Oczywiście prócz ciemnych stron, dostaniesz pełne wyjaśnienia, jak operacja wpłynie na poprawę Twojego zdrowia. Ten lekarz, jako znawca tematu, wyłoży Ci wszystkie plusy oraz minusy zabiegu. Na spotkaniu dowiesz się, jeżeli jeszcze tego nie wiesz, co Ci dolega (na przykładzie), co zostanie zoperowane, co zostanie zastąpione czym i jak to będzie się miało do Twojej przyszłości. Dowiesz się np. że ze względu na Twój młody wiek (32 lata), i symptomy Ci towarzyszące (zadyszka), operacja jest jak najbardziej wskazana teraz, póki Twoje ciało posiada jeszcze dość sprawne systemy rekonwalescencji – o wiele lepsze niż u osoby dwukrotnie starszej. Sugerowana będzie również wymiana Twoich wadliwych zastawek aortalnych na sztuczne (metalowo-plastykowe). Dowiesz się również, że zastawki mogą być wymienione na tzw. tissue. Nie – nie na takie zrobione z chusteczki. Tak tu nazywają zastawki organiczne. Pochodzą one od świń lub od człowieka. Każde z nich mają swoje plusy oraz minusy. Zastawki metalowe wszczepia się raz w życiu. Po zabiegu nie jest potrzebna powtórna ich wymiana po jakimś czasie, jak jest w przypadku tissue. Jednak metal, to dla Twego organizmu ciało obce. Do końca życia będziesz musiał brać lek zwany anticoagulant,’em który zapobiegać będzie powstawaniu skrzepów krwi wewnątrz Twego serca na nowych, mechanicznych zastawkach. Będzie się to również wiązało z dość częstymi (na samym początku) wizytami w przychodni po próbki Twojej krwi. Przychodnia ustalać będzie współczynnik krzepliwości INR, oraz ilość (mg) dozowanego leku doustnego, aby zapewnić ten współczynnik na właściwym, bezpiecznym dla Ciebie, poziomie. Jednak to nie wszystko. Dowiesz się również, że skoro lekarze będą rozrzedzać Twoją krew, to będziesz również narażony na wszelkie krwotoki. Będziesz musiał bardzo uważać na skaleczenia, ponieważ Twoja krew będzie rzadsza średnio 2.5 razy od normalnego człowieka; a co za tym idzie i zatamowanie krwawienia będzie ponad 2 razy dłuższe oraz ponad 2 razy trudniejsze do opanowania. Dowiesz się również, że w tym stanie jak teraz możesz swobodnie żyć jeszcze przez 3-30 lat. Co najważniejsze lekarz nie zażąda żadnych pieniędzy za operację lub przyśpieszenie terminu. Również Ty nawet nie pomyślisz aby dać łapówkę. Czegoś takiego tutaj po prostu, dzięki Bogu, nie ma!! Lekarze pracują z powołania a nie głównie dla pieniędzy czy korzyści majątkowych. Chociaż w UK ich zarobki są bardzo wysokie. Na odchodne otrzymasz książeczkę, która została specjalnie zaprojektowana przez zespół lekarzy z Twojego szpitala. Opowiada ona, co będzie się z Tobą działo po wejściu w szpitalne mury. Tłumaczy bardzo dobrze kolejne kroki – od zakwaterowania się w szpitalu, poprzez rodzaje operacji wykonywane w Twoim departamencie, wszystko to, co spotka Cię tuż po operacji na intensywnej terapii, Twoją dalszą rekonwalescencję w szpitalu oraz najbliższe 12 tygodni po zabiegu, gdzie rozpisany jest każdy tydzień z osobna.
Pielęgniarka
Średnio 6 tygodni po wizycie u kardiochirurga dostajesz się na top listy osób przeznaczonych do zabiegu chirurgicznego. Oczywiście wszystko zależy od potrzeby wykonania operacji. Jeżeli kardiochirurg stwierdzi, że nie można czekać – automatycznie zostaniesz przeniesiony na przód kolejki. W innym razie spokojnie czekasz na swój czas. Po kilku dniach otrzymasz pismo ze szpitala, w którym zapraszą Ciebie na 40-sto minutowe spotkanie z główną pielęgniarką. Osoba ta ma za zadanie opowiedzieć wszystko na temat tego, co będzie Ci robione. Nawet pokaże modele zastawek, które będą zastępowane w Twoim sercu. W ten czas zostaną dane Ci wszelkie wyjaśnienia odnośnie działania Twojego oddziału. Poruszane będą bardzo różne kwestie: od religii, po godziny odwiedzin. Otrzymasz również instrukcje, co należy zabrać ze sobą oraz co nie będzie istotne lub potrzebne. Ogólnie szpital zapewnia prawie wszystko, czego będziesz potrzebować. Ze swojej strony proponuje zabrać dużo radości, sporo poczucia humoru i optymistyczne myśli. Resztę da Ci szpital; a nawet więcej. Podczas spotkania z pielęgniarką otrzymasz do wypełnienia druk.Będziesz musiał zaznaczyć w ciągu jakiego czasu (24, 48 godzin lubinny) od telefonu będziesz w stanie dotrzeć na oddział.
Otrzymujesz dodatkowe pismo od kardiochirurga, z którego wynika, że mogą być komplikacje w czasie operacji. Po gruntownym sprawdzeniu Twoich zdjęć 3D wyszło, że prawdopodobnie prócz zastawek trzeba będzie naprawić część aorty. Pod spodem wyjaśnienie, że przed operacją ktoś z Tobą o tym porozmawia.
Do szpitala czas
Otrzymałeś telefon. Pakujesz się i jedziesz do szpitala. Znasz drogę, bo została Ci ona wytłumaczona. Nie boisz się, ponieważ wiesz co nastąpi – odbyłeś kilka spotkań i pamiętasz wszystko, co na nich było. Otrzymałeś uprzednio wszelkie instrukcje oraz wyjaśnienia. Jesteś już wyedukowanym pacjentem, który nie musi zadawać niepotrzebnych pytań, ponieważ zna odpowiedzi. Głównym kompendium wiedzy stanowiła książeczka, którą otrzymałeś na wizycie u kardiochirurga, a która jeszcze Ci się przyda.
Wchodzisz na oddział. Witają Cię rozpromienione twarze pielęgniarzy i pielęgniarek. Wcale nie czujesz się jak w szpitalu. Raczej jak w hotelowej recepcji. Tylko te białe łóżka …
Dostajesz swoją pryczę. Hhhaaa – raczej super nowoczesne łóżko, wyginające się we wszystkie strony – zależy który guzik pilota naciśniesz. Sale są duże. O dziwo w każdej z nich znajduje się tylko po 6 łóżek. Gdzie ta oszczędność? W jednym pokoju śmiało można by pomieścić pół garnizonu. W tym akurat przypadku szpital postawił na komfort pacjenta. Każdy również ma swoją prywatność, w postaci zasłanianych naokoło kurtyn.
Posiłki
Zbliża się pora posiłku. Przychodzi do Ciebie miła pani i czyta menu. Do wyboru masz zawsze kilka opcji. W szoku przytakujesz głową na pierwsze słowa. Był to właściwy wybór. Zresztą co byś nie wybrał i tak byłoby to dobre. I tak będzie już codziennie: śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacja. Jedynie przed zabiegiem musisz być na czczo.
Jutro operacja
Zazwyczaj do szpitala trafiasz na 1 dzień przed operacją. Może się zdarzyć poślizg jednodniowy, gdy np. pierwsza operacja się wydłuży i nie ma już czasu na drugą w tym samym dniu lub nie zwolniło się jeszcze miejsce na intensywnej terapii. Od pielęgniarki dostaniesz ścisłe instrukcje a propos przygotowania Twego ciała. Musisz wziąć kąpiel w takim różowym płynie zamiast mydła – ma on za zadanie odkazić Twoje ciało. Jamę ustna musisz koniecznie wypłukać, po umyciu zębów, płynem antybakteryjnym, a pod nos nałożyć sobie nieco specjalnego kremu. Otrzymasz również rozkaz depilacji nóg, klatki piersiowej oraz ramion – o ile potrzebujesz. Do tego dana Ci będzie specjalna maszynka. Nie przejmuj się nogami – chodzi tylko o wycięcie paska po wewnętrznych stronach. Jeżeli masz mieć wymieniane zastawki, to jest to zabieg w razie W; jeżeli będziesz mieć robione baypass’y, to prawdopodobnie z którejś nogi zostanie pobrany materiał do przeszczepu tętnicy. Zresztą wszystko już powinieneś wiedzieć.
Wieczorem przyjdzie do Ciebie kardiochirurg – jeden z zespołu, który będzie wykonywał operację. Jego wizyta ma ostatecznie wyjaśnić Tobie wszystkie niewiadome. Ten lekarz potrzebuje również Twojej zgody na operację. Od początku wytłumaczy Tobie na czym będzie polegał zabieg oraz wszelkie ryzyko, które niesie ze sobą. Opowie Tobie również o tym, że spodziewają się wymiany, prócz zastawek aortalnych, również i odcinka aorty, który bezpośrednio styka się z wadliwymi zastawkami. Kardiochirurg będzie bardzo poważny. Wytłumaczy, że to, czy trzeba wymieniać część aorty, okaże się dopiero po otwarciu. Prosi również o zgodę na ewentualną wymianę wadliwej aorty. Uświadomi Cię, że jeżeli okazałoby się, że trzeba będzie wymienić część aorty, to wtedy ze zwykłego zabiegu robi się bardzo skomplikowana operacja. Wytłumaczy również, że jest bardzo duże ryzyko pęknięcia aorty, gdyby zostawiło się ją jak jest. Poda też Tobie statystykę. Wychodzi z niej, że dla Ciebie ryzyko niepowodzenia wynosi 5%. Niby nie dużo. Jednak uświadamiasz sobie, że każde 5 osób na 100 … To nie wszystko. Istnieje 5% ryzyko przedostania się drobin wycinanej tkanki do mózgu. Usuwa się je w ciągu 48 godzin ale kolejne 5%, że nie będzie to możliwe i możesz stracić wzrok, słuch, czucie, zostać sparaliżowanym. Jesteś wdzięczny za to, że lekarz niczego nie zataja, że nie mówi: będzie super, zobaczysz. Jesteś wdzięczny za szczerość. Wdzięczny i jednocześnie pogubiony. To całe ryzyko wynosi 5%, czy może trzeba zsumować te wszystkie procenty w jedną liczbę? 5% brzmi lepiej. Zresztą, co Ci zostało? Wycofać się? OK. A co później? Żyć w ciągłym strachu, że w każdej chwili może Twoje serce nie wytrzymać obciążenia, że aorta może po prostu eksplodować w czasie, kiedy będziesz podnosić swoją małą córeczkę? Pieprzyć to; co ma być to będzie. Ty jesteś już zdecydowany. Dawno byłeś. Podpisujesz zgodę bez mrugnięcia okiem. Na odchodne kardiochirurg mówi, że wszystko powinno przebiec bardzo dobrze i pomyślnie. Uśmiecha się lekko i znika.
Będziesz mieć mnóstwo czasu. Wiesz, że najlepiej jakbyś był wypoczęty, ale jak tu zasnąć? Idziesz do osobnego pokoju z telewizorem. Wśród licznych gazet, czasopism odkrywasz pudełko z małymi książeczkami. Jest ich chyba ze czterdzieści. Ufundowane przez British Heart Fundation. Każda opowiada inną historię. Pomimo iż są one w języku angielskim z łatwością przyswajasz ich treść. Słownictwo nie jest skomplikowane ani medycznie wyszukane. Dowiadujesz się jak działa Twoje serce, po co są zastawki i jakie są ich rodzaje, opisane są różnego rodzaju operacje polegające na wymianie zastawek, wyczytać możesz co doprowadza do zawału serca i czym on tak właściwie jest, niektóre opowiadają o dietach, wpływowi palenia na Twój układ krwionośny, zagadnieniach pooperacyjnych, jedna z nich tłumaczy co to jest rozrusznik serca, inna opowiada o niszczycielskiej działalności cholesterolu. Chłoniesz wiedzę, która powoli uspokaja Twoje myśli i równie powoli działa relaksująco oraz nasennie. W końcu idziesz się położyć.
Jutro jest już dziś
Z rana przyjdzie po Ciebie ten ktoś. Zabierze Cię razem z łóżkiem. Jedziecie do teatru. Po drodze migają Ci w oczach lampy sufitowe. Widzisz też twarz i niewzruszoną minę gościa, który pcha łóżko. Przychodzi Ci na myśl kawał: jedzie pacjent na łóżku; budzi się i pyta pchającego go pielęgniarza, dokąd jadę? On na to, że do kostnicy. Ale przecież ja żyję – tłumaczy pacjent. Zamknij się, lekarz wie lepiej – słyszy. Wjeżdżacie do pokoju. W nim widzisz 2 młodych ludzi. Wydają się być w porządku. To anestezjolodzy. On i ona. Opowiadasz więc im kawał, który przed momentem przyszedł Ci do głowy. Śmieją się. To ostatnia rzecz, którą pamiętasz.
Sztuka rozpoczęta
Twoje główne funkcje życiowe przejęła maszyna zwana ventylator. Operacja w toku. Mijają 4 godziny. Twoja najbliższa rodzina dzwoni na oddział po jakiekolwiek informacje. Pielęgniarka jest bardzo dobrze poinformowana. Mówi, że operacja jeszcze się nie skończyła; kardiochirurdzy podjęli decyzję o wymianie również części aorty. Pielęgniarka podaje przybliżony czas następnych wieści. Za kolejne 2 godziny Twoja dziewczyna słyszy, że nadal jesteś operowany. W sumie spędzasz na stole ponad 7 godzin. Kolejny telefon i kolejne informacje, że operacja się zakończyła. Pielęgniarka nie mówi jednak, że wszystko jest OK; informuje tylko że najważniejsze będą przyszłe godziny. Trafiasz nieprzytomny na oddział intensywnej terapii.
Czyściec
Jednak przed tym, jak zawiozą Twoje ciało na intensywną terapię, budzisz się na chwilę w jakimś pomieszczeniu. To przeraźliwy i przeszywający ból doprowadził do tego, że otworzyłeś oczy i mogłeś czuć. Na bardzo krótkie chwile wraca Ci świadomość. Widzisz siebie na stole. Jesteś delikatnie przekręcany. Cicho jęczysz. Za Tobą 2 pielęgniarki myją Twoje ciało. Czujesz gąbki na swojej skórze i wodę. Wszystko trwa sekundy. Trzzzz – znowu odjechałeś. Po chwili wracasz. Znowu flesze. Znowu te dziewczyny ubrane na niebiesko. Widzisz ranę na swojej klatce.Trzzzz – odlatujesz ponownie.
Intensywna terapia
Otwierasz oczy. Nad sobą widzisz głowę pielęgniarza. Wita się z Tobą. A Ty znowu odlatujesz, bo po chwili, jak się Tobie wydaje, znowu mieć świadomość. Pielęgniarz jest Szkotem. Bardzo miły gościu. Zastępuje Ci maskę dwoma małymi przewodami doprowadzającymi tlen do Twych nozdrzy. Tak będzie lepiej – wygodniej, słyszysz. Rozglądasz się po sali. Prócz Ciebie są tam też inni. Każdy ma mnóstwo aparatury. Masz zjazd. Prawdopodobnie rzeczywisty czas między Twoim zamknięciem oczu a ich ponownym otwarciem waha się od kilkudziesięciu minut do kilku godzin. Jednak dla Ciebie są to tylko krótkie chwile niebytu. Szkot informuje Cię o konieczności wyciągnięcia kilku rzeczy z Twego ciała. W zasadzie to Ciebie to tak bardzo nie interesuje. Prawie w ogóle Cię nic nie interesuje. Nadal jesteś pod wpływem ciężkich środków znieczulających. A, właśnie. Przypominasz sobie rozmowę z pielęgniarką, kiedy to mówiła o morfinie. W UK na intensywnej terapii pacjenci sami sobie ją dozują. Może nie bezpośrednio. Wyczuwasz pod prawą ręką coś na kształt pilota. Podnosisz wyżej. Tak, to musi być to. Wciskasz żółty przycisk. Światełko na pilocie zaczyna pulsować. Uruchomiłeś właśnie maszynę wstrzykującą Ci morfinę. Kolejną dawkę możesz wziąć, gdy światełko przestanie pulsować. Wciskanie guzika w międzyczasie nie przynosi żadnego efektu … chyba. Dla Ciebie to i tak się wydaje bez znaczenia. Są pewne rzeczy, o których nie miałeś pojęcia. A może je przeoczyłeś? Nazywają się dreny. Pielęgniarz informuje że masz w szyi 3 rurki i zaraz je wyciągnie. Widzisz jak wyjmuje jakiś plastykowy wąż z wnętrza Twojej szyi … chyba. Jakby Ci ktoś powiedział, że Szkot wyciągnął ten wąż z wiaderka, które miał z tyłu Twojej głowy, nie mógłbyś zaprzeczyć. Ty nic nie czułeś. Trzzzz – odlatujesz. Czas nie gra dla Ciebie żadnej roli.
Budzisz się ponownie. Polegasz jedynie na bodźcach wzrokowych i swojej pamięci. Przypominasz co mówił Ci lekarz, co pielęgniarka. Wiesz teraz o co chodzi. Zdajesz sobie sprawę, gdzie jesteś. Trzzzz – znowu zjazd. Budzisz się. Pielęgniarz informuje o konieczności wyciągnięcia drenów – 2 przewody wychodzące z Twego brzucha. Mają za zadanie odsączać wszystkie niepotrzebne płyny w tym krew nagromadzoną w czasie operacji. Wciskasz znajomy żółty przycisk na pilocie i spokojnie mówisz: ależ proszę bardzo. Po chwili widzisz jak żółto-przezroczysty jest wyciągany z Twojego brzucha. Pyk – wylazł. Hmmm, nie było tak strasznie. Dla Ciebie w ogóle wyglądało to, jakby dren wyciągali z kogoś innego. Trzzz – zjeżdżasz. Budzi Cię pielęgniarz. Ma jeszcze jeden dren do wyciągnięcia. Podnosisz pilota i widzisz, że światełko nie pulsuje. Nieco panikujesz. Pielęgniarka tłumaczyła, że kolejna dawka morfiny może być wstrzyknięta po upływie godziny. Czyli od min. godziny nie otrzymałeś środka znieczulającego. Czym prędzej wciskasz guzik. Szkot zaczyna wyciągać dren. Teraz nie jest już to dla Ciebie takie super bezinteresowne uczucie. Ty to czujesz. Czujesz jak coś przemierza Twoje ciało wewnątrz. Patrzysz na pielęgniarza jak wyciąga niekończący się przewód. I nagle czujesz przeraźliwy ból. To końcówka wyskoczyła przez skórę jak ryba z wody. Półprzytomny patrzysz jak pielęgniarz zszywa otwory wylotowe. Znowu odlatujesz. Gdy ponownie otwierasz oczy, widzisz jakiegoś dziadka z wieszakiem śmiejącego się do Ciebie z korytarza. Przyglądasz się i widzisz jak macha; chyba w Twoim kierunku. Co masz do stracenia? Wyciągasz powoli rękę spod kołdry i odmachujesz. Dziadek znika – Twoja świadomość również. Nie, to nie była zjawa, czy wytwór Twojej wyobraźni. To był realny człowiek w podeszłym wieku – Twój komrat z pokoju, który przyszedł aby zobaczyć, jak sobie dajesz radę i którego bardzo uszczęśliwił Twój widok. Zupełnie obca osoba cieszy się, że żyjesz. Miłe, bardzo miłe. Jednak to miłe uczucie zostanie zburzone. Szkot musi się zająć ostatnim ciałem obcym w Twoim organiźmie – ostatnim na dziś. Cewnik. O tak. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile potrafią w Ciebie wepchnąć tej rurki. Wszystko pójdzie gładko – morfina działa.
Inny wymiar
Późnym wieczorem budzisz się w innym pokoju. To nie jest już intensywna terapia, z której Cię przetransportowano jak spałeś. To zwykły duży pokój, dobrze Ci już znany, z innymi 5 osobami. Tym razem zostajesz podpięty do monitora siatką kabli. Otrzymujesz również do połknięcia leki. Z morfiną się już nieświadomie pożegnałeś. Pozostał jedynie tlen ładowany do Twego nosa poprzez 2 małe wężyki. Niezłe uczucie, tylko jak chcesz sobie zafundować głęboki wdech, to nic z tego nie wychodzi. Pielęgniarka tłumaczy, że podczas operacji Twoje płuca skurczyły się i nieco zabierze im czasu aby z powrotem rozwinęły się do normalnej objętości. Z trudem mówisz. Cicho, pourywane wyrazy, zupełnie nie swoim głosem. Przyzwyczaj się lepiej do tego. Tak już będzie przez najbliższe kilkanaście dni. Najgorsze jest to, że chcesz nabrać powietrza a po prostu nie możesz. Porównywalne jest to z piciem, gdy jesteś bardzo spragniony i wiesz, że opróżnisz szklankę wody za dwoma razami; przykładasz ją do ust i zdajesz sobie sprawę, że możesz jedynie pić małymi łyczkami, bo tylko one mieszczą się w buzi. Bardzo dziwne uczucie.
Pielęgniarz rozdaje tekturowe kaczki. Bierz, przydadzą się. Będziesz zbyt słaby aby samodzielnie pójść do toalety. Masz w sobie morze płynów, które z czasem powoli zaczniesz wydalać. Zmienia się zmiana. Pielęgniarze pracują po 12-13 godzin kilka dni w tygodniu. Wieczorny obchód. Nowy personel przedstawia się pacjentom w trakcie rutynowego sprawdzenia sprzętu, czy podawania lekarstw. Oni wiedzą o Tobie prawie wszystko. Są bardzo dobrze poinformowani o każdym nowym pacjencie. Podchodzi do Ciebie pielęgniarz z nowej nocnej zmiany. O dziwo, mówi bardzo zrozumiale i jakoś tak znajomo brzmiąc. To Ernest – Polak z wyższym ratowniczym wykształceniem zdobytym jeszcze w rodzimym kraju, który pracuje na tym oddziale już ładnych kilka lat. Jemu też jest bardzo miło poznać rodaka. Dość często będziesz korzystać z jego towarzystwa na tej zmianie – aby się cokolwiek więcej dowiedzieć, zapytać, lub zwyczajnie w świecie pogadać w rodzimym języku. W nocy napełniasz wszystkie 3 kaczki.
Kolejny dzień – kolejne wyzwania
Następnego dnia już sam możesz wybrać się na krótką wycieczkę do toalety. Czas odwiedzin. W końcu widzisz swoją najbliższą rodzinę. Każdy ma gdzie usiąść. Szpital zapewnia dodatkowe krzesełka, które trzeba sobie samemu grzecznie przynieść. Wokół łóżek jest wystarczająco dużo miejsca aby pomieścili się wszyscy Twoi oraz sąsiada odwiedzający. Nie będziesz jednak w pełni sprawny umysłowo. Środki przeciwbólowe nadal są w Twoim krwiobiegu. Dopiero na drugi dzień przestaniesz już być taki otumaniony. Dzień trzeci po operacji. Możesz już sam wziąć krótki prysznic. Musisz uważać aby nie zamoczyć opatrunku na swojej klatce, który po raz pierwszy widzisz w całości w lustrze. Nic dziwnego. Wcześniej coś czułeś ale tego nie widziałeś, bowiem Twoja głowa jest zbyt ciężka, a szyja nie chce się sama skierować w dół, abyś mógł zobaczyć swoją pierś. W każdej łazience znajduje się specjalne krzesełko, na którym możesz spocząć podczas prysznicu. Oczywiście piżama, ręczniki jak i pościel będą codziennie wymieniane. Lepiej dochodzi się do siebie pachnąc niż śmierdząc. A propos brzydkich zapachów – zauważyłeś, że na oddziale nie czuć w ogóle szpitalem? Jedyne co się z tym kojarzy to zapach Twojego moczu. Z rana przyjdzie po Ciebie osoba odpowiedzialna za rehabilitację. Będziesz mieć do zdania pewien test – próba schodów. Wejdziesz i zejdziesz bez niczyjej pomocy (ale w asyście) pod dość strome 2 rzędy schodów na klatce schodowej. Nic trudnego. Test zaliczony.
Jeszcze jedna ważna sprawa – jedzenie. Niestety po operacji na przyniesione Ci jedzenie będziesz patrzył jak ktoś, na wielkim kacu. Na samą myśl o przeżuciu czegoś będzie robić Ci się niedobrze. Nie będzie tak za sprawą kiepskiego menu, bowiem jedzenie nadal będzie dobre i będziesz mógł wybierać z kilku opcji. Tu chodzi o Twoje samopoczucie i leki, które bierzesz (pewnie głównie przeciwbólowe). Jednak bardzo ważną sprawą będzie abyś się przemógł i na siłę zjadł posiłek. Nie bój się – jak się cofnie, to się cofnie. Musisz nabrać sił. Bez pożywienia będzie to niemożliwe. Jak zjesz już jedno całe danie, z drugim pójdzie o wiele łatwiej. Pamiętaj: pełny brzuszek – więcej energii, więcej energii – więcej chodzenia, więcej chodzenia – więcej radości, więcej radości – szybciej dojdziesz do siebie.
Sekunda jak minuta
Czas – to najlepszy uzdrowiciel; ale dlaczego musi się aż tak bardzo dłużyć? Już zdążyłeś się przyzwyczaić do porannego wstawania o 6 i brania leków, śniadania o 9, obiadu o 12, podwieczorku a o 18 kolacji. Następnie 22:00 to czas kolejnych leków. W międzyczasie otrzymasz medykamenty, może jakiś zastrzyk w brzuch, który nic nie boli. Zawiozą Cię również na prześwietlenie klatki piersiowej. Zawsze to coś innego, nowego. Twój spokój ciągle przerywany jest przez żądnych Twojej krwi pielęgniarzy. Wręcz nie możesz się od nich opędzić. Ledwo zamkniesz oczy, a to już budzi Cię z drzemki kolejny wampir szykujący kolejne fiolki do napełnienia drogocennym napojem. Twoje INR szaleje a lekarze próbują nad nim zapanować. Odbędziesz również spotkanie z kimś, kto opowie Tobie o antykoagulantach, czyli substancjach hamujących fizjologiczny proces krzepnięcia krwi, a nie jak myślałeś uprzednio – o zwierzętach zamieszkujących południową Afrykę. Otrzymasz nawet na ten temat osobną, żółtą książeczkę.
Żółta książeczka – jasne zasady
Wyczytać z niej będziesz mógł kilka drogocennych informacji. Jedna z nich to taka, że musisz zapomnieć o aspirinie. Jeżeli będzie bolała Cię głowa lub, co gorsza, zaczniesz czuć stan przedgrypowy lub przeziębieniowy, zapomnij o stosowaniu aspiriny, ibuprofenu, Nurofenu itd. Jedynie paracetamol jest bezpieczny w używaniu. W ogóle branie każdego nowego leku będzie musiało zostać uprzednio przedyskutowane z Twoim GP, bowiem wiele leków wchodzi w interakcje z zażywanymi przez Ciebie antykoagulantami i ma bezpośredni wpływ na INR. Kolejną ważną informacją jest wytłumaczenie, że Warfarin należy połykać o jednej określonej porze raz dziennie. Jeżeli opuścisz dawkę lub weźmiesz inną niż przypisana, musisz o tym poinformować lekarza z kliniki, gdzie badają Ci krew; kolejną dawkę masz wziąć zgodnie z wytycznymi następnego dnia. Książeczka wspomni również o diecie. Produkty żywnościowe zawierające witaminę K: zielone liście warzyw, wątróbka, żółtka jaj, sery, otręby pszenne i owsiane, awokado, banany czy oliwa z oliwek. Owe produkty są bardzo ważne dla Twojego zdrowia i nikt nie zabrania Tobie ich jedzenia. Musisz jedynie zbalansować swoją dietę, co oznacza, że nie możesz wręcz przesadzać w jeden dzień z tymi produktami aby w inne dni zupełnie z nich zrezygnować. Jedynie nie będziesz mógł pić nigdy więcej soku żurawinowego. Pewnie zastanawiałeś się, co z alkoholem? Tak – możesz pić alkohol ale się nim nie upijać. W UK są określone pewne bezpieczne normy. I tak dla mężczyzn wynosi ona do 3 jednostek na dzień a dla kobiet do 2 jednostek na dzień. Pinta piwa (568 ml) zawiera 2 jednostki alkoholu, lampka wina 1 jednostkę, kieliszek wysokoprocentowego trunku (ok. 35 ml) 1 jednostkę. Dlaczego możesz próbować czy degustować te trunki ale na tym koniec? Alkohol powoduje rozcieńczanie krwi, które w Twoim przypadku może prowadzić do wewnętrznych krwotoków. To nie będzie tak, że jak się upijesz jak bela, to nagle żyła Ci pęknie. Wystąpi o wiele większe prawdopodobieństwo wycieku krwi poza obieg krwionośny – jak cieknący kran, czy uszczelka w łazience. Człowiek pijany jest również bardziej podatny na różnego rodzaju skaleczenia. Jak nabijesz sobie siniaka, będzie schodził kilka razy dłużej niż u zwykłej osoby z INR=0. Musisz też poinformować swojego stomatologa o tym, iż masz rzadszą krew i trudniej będzie zatamować krwotok. Książeczka wymienia najpoważniejsze efekty uboczne zażywania antykoagulantu: krwawienie z nosa (dłużej niż 10 minut), krew w wymiocinach, krew w ślinie, siuśkach, kale, nietypowe bóle głowy, występowanie samoistnych siniaków.
Minuta jak godzina
Pospał byś, jednak im dłużej leżysz, tym bardziej odczuwasz ból pleców. Zalecane jest siedzenie i chodzenie. Więc chodzisz. Ale ile można chodzić po zamkniętym oddziale? Odwiedzasz kuchnię, widzisz jak dziewczyny ze Słowacji przygotowują posiłki, powoli człapiesz posiedzieć na telewizorze, w którym nic nigdy nie ma interesującego. I tak nie mógłbyś się skoncentrować na odbiorniku. Rozrywkę zapewnia Ci pielęgniarka z Indii, która przyszła podłączyć Heparynę. Widzisz największą strzykawę w życiu. Zadajesz sobie pytanie: czy to aby na pewno dla mnie? Tak. Dostaniesz ją dożylnie … przez najbliższe 16 godzin. Wyjaśnia, że to dla zwiększenia współczynnika krzepliwości krwi INR. Od tej pory będziesz uwiązany do maszynki na wieszaku, która będzie strasznie powoli dozować lek. Odbędziesz również lekcje na temat powrotu do domu i Twojej rekonwalescencji. Wykładowcą będzie ta sama osoba, z którą miałeś spacerek pod schody. Zbierze ona w pokoju kilka osób i przez około 45 minut będzie tłumaczyć, co będzie się działo z Twoim ciałem przez najbliższe kilka tygodni. Będzie bazować na znanej Ci książce, którą kiedyś otrzymałeś od kardiochirurga. Pokaże Ci również proste ćwiczenia (rąk, głowy) głównie na rozciąganie, które będą bardzo pomocne w szybszym dochodzeniu do siebie.
Godzina jak dzień
Kolejną odskocznią od codziennego wylegiwania się na łóżku może być antybiotyk w postaci kroplówki. Lekarz zarządził podanie go, ponieważ 2 dni miałeś stan podgorączkowy. Antybiotyk ma za zadanie zwalczyć wszelkie mikroby i nie dopuścić do zakażenia. Pielęgniarka mierzy codziennie temperaturę przytykając na 2 sekundy termometr do ucha pacjenta. Tym samym może obskoczyć wszystkie osoby na oddziale w ciągu niecałych 20 minut. Na trzeci dzień otrzymasz przenośne urządzenie odczytujące pracę serca. Już nie będziesz musiał przypinać się lub wypinać od monitora za każdym razem, gdy zechcesz opuścić łóżko. Kostka, którą od tej pory będziesz nosić ze sobą, a w której schodzą się wszystkie kable jest połączona z serwerem radiowo; pielęgniarze mają ciągły podgląd na pracę Twojego serca, nawet kiedy się przemieszczasz po oddziale. Tak – sprzęt mają tu godny XXI wieku. Kolejne próbki krwi i kolejne wyniki – heparyna zrobiła swoje. Współczynnik krzepliwości wynosi 2.3 Teraz czas tylko i wyłącznie na Warfarin … i tak już do końca życia.
Ostatnie cierpienie
Wraz z zaczęciem czwartego dnia, przy porannym obchodzie, głównodowodzący lekarz zarządza wyciągnięcie wires. Do tej pory nie zdawałeś sobie sprawy, że z Twojego brzucha wychodzą 2 cienkie przewody. Były skrzętnie zakryte opatrunkiem. Kardiochirurg odkrył prawdę – zdjął opatrunek. Twoim oczom ukazała się wielka czerwona kreska. Oczekiwałeś jej od dawna. W ostatni dzień przed pójściem do szpitala, gdy po prysznicu wyszedłeś z wanny i stanąłeś przed lustrem, patrzyłeś w tedy na swoje ciało, widząc oczami wyobraźni długą, ciągnącą się od szyi, prawie do połowy brzucha bliznę. W tej chwili ów blizna stała się realna. Teraz już wiesz, że to wszystko co przeżyłeś działo się na prawdę. Dowód tego nosisz na piersi. Wcale nie myślisz, że zeszpecono Twoje ciało. Twoje myśli krążą wokół jednego: ja żyję!!
O tym, że nie umarłeś przekonuje pielęgniarka, która zjawiła się aby uwolnić Cię od drucików. Samo ich rozplątywanie wprawi Cię w niezły zawrót. Paracetamol wzięty; niestety to nie to samo co żółty przycisk dozujący zbawienną morfinę. Podczas konwersacji dowiadujesz się, że miały służyć podłączeniu Twego serca pod rozrusznik; są montowane po każdej operacji w razie W. OK – druty rozplątane. Teraz masz się psychicznie przygotować na to, co nastąpi. Pielęgniarka poprosi Cię o nabranie powietrza i przytrzymanie w płucach. W tym czasie kocimi ruchami zacznie szybko wyciągać kabelek. Dla Ciebie będzie to cała wieczność. Poczujesz jak milimetr po milimetrze drut wychodzi z Twojego serca, jak centymetr po centymetrze porusza się wewnątrz Twego ciała, jak cal po calu przemierza czeluście organizmu aby na zakończenie wydostać się na zewnątrz przez zarastającą już ranę w skórze. Okropne uczucie!! Niestety czeka Cię powtórka z rozrywki – drugi kabelek. I znów to samo, co przed chwilą. Na samą myśl o tym zabiegu, jeszcze przez 2 dni będziesz czuł poruszający się kawałek drutu wewnątrz siebie a przez kolejny miesiąc ciarki na samą myśl o tym.
Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni
Zaczynasz coraz bardziej zdawać sobie sprawę z różnych rzeczy. Na przykład wiesz, że możesz do woli żartować, ale nie możesz się śmiać. Niby śmiech to zdrowie, lecz gdy ktoś jest przecięty w pół, jest to wielkie cierpienie. Nie wytrzymasz jednak bez śmiechu, bez śmiechu przez łzy. Kolejnym zagrożeniem będzie kichnięcie. Zrobisz wszystko, aby do tego nie dopuścić. Wstrząs wywołany jednym psikiem, będzie dla Ciebie 10tką w skali Richtera. Powoli zdajesz sobie sprawę, że już od kilku dni nie wypróżniałeś się i czas z tym skończyć. Idziesz do toalety i … walczysz, walczysz z bólem. Nie tak łatwo bowiem jest stworzyć nieco podciśnienia mając ranę na całej klatce. Nawet prozaicznego mycia zębów musisz nauczyć się od nowa – tak aby nie bolało. Dziwne to wszystko. Niby zwykłe czynności, na które nie zwracałeś uwagi przez kilkanaście -dziesiąt ładnych lat, a które teraz nie wydają się już takie proste. Pocieszasz się, że to niedługo minie; już za kilka tygodni znowu będziesz żyć jak jeszcze kilka dni temu – beztrosko, nie martwiąc się o tak zwykłe czynności. Masz świadomość, że zastąpione zostaną one większymi problemami życia codziennego. Jednak teraz nie chcesz o tym myśleć – jesteś na rekonwalescencji i to jest w danej chwili najistotniejsze.
Dzień piąty
Podczas porannej wizyty lekarzy dowiadujesz się, że dziś wychodzisz do domu. Jeszcze tylko ostatnie badania krwi, ostatni antybiotyk i po obiedzie będziesz wolny. Lekarze upewniają się jeszcze, czy w domu będzie z Tobą ktoś, kto mógłby w razie czego pomóc. Akurat dobrze się składa, ponieważ Twoja dziewczyna jest na macierzyńskim i cały czas przebywa w mieszkaniu z bobaskiem. Dobrze dla Ciebie, lecz gorzej dla Niej. Od tej chwili spadną na Twoją dziewczynę dodatkowe obowiązki. Nie będziesz mógł w niczym pomagać, co wiązałoby się z wykorzystaniem jakiejkolwiek siły. Sprzątanie, odkurzanie, mycie naczyń, czy wynoszenie kosza na śmieci będą musiały na Ciebie poczekać kilka tygodni; no chyba że chcesz wrócić z powrotem na oddział aby raz jeszcze doświadczyć zszywania klatki piersiowej? Zanim opuścisz szpital pielęgniarz będzie musiał zdjąć szwy po drenach. Nie będzie to zbyt przyjemne doznanie. Otrzymasz również wyprawkę ze szpitala, w której znajdziesz leki t.j. Warfarin i paracetamol + to wszystko, co lekarz Ci przepisze. Starczą Ci na kilka tygodni.
Napiwek
Zanim opuścisz oddział warto jest podziękować personelowi: zarówno pielęgniarzom i pielęgniarkom, którzy troskliwie i z uśmiechem na ustach opiekowali się Tobą przez ten cały czas, jak i teamowi kardiochirurgów, który zoperował Twoje chore serce. Jakieś dobre czekoladki czy bombonierka i butelka niezłego szampana będzie jak najbardziej na miejscu.
Rekonwalescencja – czego się spodziewać
Wylądowałeś w domu. Wcale jednak to nie oznacza, że jesteś super zdrowy i w pełni sił. Wręcz przeciwnie. Wylądowałeś w domu aby odpoczywać – jedynie to możesz robić w tej sytuacji. Resztą zajmie się Twoje ciało. Pewnie jesteś ciekaw czego doświadczysz przez ten okres? A więc na pewno będziesz bardzo zmęczony przez pierwsze dni i 80% czasu będziesz spędzać w łóżku. Wszelkie odwiedziny rodziny czy znajomych nie są raczej dobrym pomysłem w tym okresie. Pamiętaj o braniu tabletek niwelujących ból; inaczej będziesz wyglądać jak wkurzony grecki filozof. Przygotuj się na spanie na podwyższeniu (np. na kilku poduszkach) a co za tym idzie na bóle pleców, barków, szyi, ramion. Będziesz mieć helikoptery, zwłaszcza, gdy zaczniesz chodzić dalej niż do łazienki. W UK mają na to fajne słowo: będziesz czuł się „dizzy”. Nie ma na to rady; musisz przeczekać kilka tygodni a każdą podróż poza domem lepiej odbywać w towarzystwie zdrowej osoby. Prawdopodobnie główną przyczyną szalejącego błędnika będzie pooperacyjny spadek ciśnienia krwi. Być może do tego dojdą lekarstwa zmniejszające ilość uderzeń Twego serca – tak jest lepiej dla serca i powracającego do zdrowia organizmu, jeżeli bez potrzeby serce nie będzie szybko pracować. Możesz doświadczyć również zaburzeń wzroku. Trudno będzie Ci się skoncentrować np. na jakimś wyrazie, tablicy rejestracyjnej, nr domu. Jeżeli miałeś migreny, to mogą się one nasilić o kilkaset procent. Możesz mieć problemy z krwawieniem np. z nosa. Nieraz również wydawać się Ci będzie, że Twoje serce będzie walić jak młot. Spokojnie. Te wszystkie objawy są uznane jako normalne i powinny ustępować w miarę upływu dni. Po 10-12 tygodniu rekonwalescencji powinieneś już czuć się tak, jak przed zabiegiem, albo nawet i lepiej.
Wspomnienie
Po tym wszystkim, co przeszedłeś, wspominasz rozmowę sprzed sześciu miesięcy ze swoim kardiologiem. Wtedy to pierwszy raz rozmawialiście o zoperowaniu zastawek. Pamiętasz jak się pytałeś o Twoje życie po operacji? Pamiętasz jaki byłeś pełen obaw a propos normalnego, w końcu normalnego, po tylu latach życia? Pamiętasz jak pytałeś, czy będziesz mógł biegać, ćwiczyć, pływać, jeździć na rowerze? A pamiętasz jak kardiolog wspomniał, że Arnold Schwarzenegger również miał wymienioną zastawkę? A przypominasz sobie, jak się razem śmialiście, że po operacji wg Ciebie zostaniesz sławnym hollywood’zkim aktorem, a wg kardiologa nawet gubernatorem Kalifornii? Cóż, prawda jest taka, że masz w sercu kawałek metalu i nawet klikasz metalicznie, a to znaczy, że jesteś … Terminatorem.
Autor: Bartek 04.2009
Gorzynska napisał
Super artykuł . Dokładnie opisujący operacje krok po kroku .szkoda ze czytam go trzy tygodnie po operacji a nie przed . Byłoby znacznie łatwiej
michal napisał
99% prawdy:) 3tygodnie po operacji i jest jak powyżej
Meg napisał
Świetny opis sytuacji. Moja mam dzisiaj wyszła ze szpitala. Jest to 8-my dzień po operacji. Wiem co dalej i to mi pomaga.